Kiedy twój rywal – Carlos Alcaraz, pięciokrotny zwycięzca turniejów wielkoszlemowych – podczas finału Wimbledonu otwarcie wyznaje, że nie jest w stanie dorównać twojemu poziomowi, i to na oczach całego świata, wiele mówi to o charakterze 22-letniego Hiszpana. Alcaraz jest niczym otwarta księga – nie ukrywa niczego, bez względu na sytuację czy okoliczności.
Zawsze pokazuje swoje prawdziwe ja. Co więcej, były lider rankingu ATP niemal nie rozstaje się z uśmiechem, czerpiąc radość z gry i starając się zarazem bawić publiczność.
Mimo że w tym sezonie przegrał na korcie centralnym z odwiecznym rywalem Jannikiem Sinnerem, zszedł z kortu z szerokim uśmiechem. Być może to właśnie ta cecha sprawia, że nawet jego rywale – także z WTA – nie potrafią oprzeć się jego charyzmie. Jedną z nich jest nowa królowa Wimbledonu, Iga Świątek.
Alcaraz nie jest typowym tenisistą, który po porażce szuka wymówek w pogodzie czy stanie kortu. Przypomnijmy jego słowa, gdy przegrywał już dwoma setami z Sinnerem: „Z linii końcowej on jest ode mnie dużo lepszy! Dużo lepszy ode mnie!”. Później, podczas ceremonii, wyznał, dlaczego nie czuł wielkiego rozczarowania, choć stracił szansę na trzeci tytuł z rzędu w Londynie. „Opuściłem kort z naprawdę wysoko podniesioną głową, bo zrobiłem wszystko, co mogłem” – mówił. – „Nie jest ze mną źle. Jestem po prostu szczęśliwy”.
Można więc powiedzieć, że nic nie sprawia mu większej radości niż dawanie z siebie stu procent i czerpanie przyjemności z każdego uderzenia – czy to fantastycznych backhandów, forehandów, czy jego charakterystycznego drop shota. Dlatego, gdy Świątek została zapytana o tę radosną stronę Alcaraza, nie kryła podziwu:
„Chciałabym być bardziej jak Carlos, bo muszę przyznać, że jest dla mnie ogromną inspiracją. Zawsze powtarza, że najważniejsze na korcie to cieszyć się grą i dobrze bawić” – przyznała Polka. Dodała też: „Czasami o tym zapominam – przy całej presji i obowiązkach poza kortem. Trzeba przypominać sobie o tym dziecku, które zaczynało grać w tenisa, a nie tylko o tym, że musisz wygrywać dla kogoś i nosić ten ciężar na barkach”.
„Dlatego zawsze, gdy Carlos o tym mówi, to dla mnie ważne przypomnienie. Staram się również to robić” – podkreśliła. Jednak, jak przyznała, wymaga to od niej dodatkowej pracy: „Bez świadomego wysiłku moja głowa automatycznie skupia się tylko na pracy, pracy i jeszcze raz pracy”.
Świątek chce przenieść formę z Wimbledonu na US Open
Mimo że rozgrzała kort centralny w All England Club, Iga Świątek wciąż nie dowierzała, że została mistrzynią Wimbledonu. Jej dotychczasowe wyniki na trawie nie były najlepsze – do zeszłego roku jej największym sukcesem był ćwierćfinał. Tym razem jednak przeszła samą siebie. „Jestem po prostu dumna, bo kto by się tego spodziewał?” – mówiła 12 lipca portalowi WTA. – „Czuję, że tenis wciąż mnie zaskakuje, a ja wciąż zaskakuję samą siebie”.
Polka wygrała finał w zaledwie 57 minut, zostając pierwszą tenisistką od 37 lat, która sięgnęła po tytuł wielkoszlemowy, nie tracąc ani jednego gema w meczu o trofeum (6:0, 6:0). Ostatnia taka sytuacja miała miejsce w 1988 roku, gdy Steffi Graf w finale Roland Garros pokonała Natashę Zvereva również wynikiem „double bagel”.